Pewnego razu Belfer dostał od koleżanki propozycję, aby pójść w niedzielę do cyrku.
– Daj mi chociaż w niedzielę odpocząć od cyrku.
– Aż tak często tam chodzisz?
– No, już od poniedziałku znowu…
– Masz jakiś karnet, czy co?
– Nie, to mi za to płacą.
– Pracujesz w cyrku?!
– Znaczy… oficjalnie to się na nazywa gimnazjum, ale też jest niezły cyrk.