Podczas lekcji rozbrzmiewa nagle potężne kichnięcie. Autor tej erupcji raził swe dłonie… tym czymś, co ów wewnętrzny wyrzut wyemitował z jego wnętrza. Poprosił zatem o zgodę na wyjście, po uzyskaniu której, opuścił klasę.
Nie minęła minuta, a alarm podniósł siedzący przed nieobecnym kolega.
– Aaa…! Proszę pana, ja też muszę wyjść.
– Spokojnie, myślę, że Adam sobie poradzi.
– Ale ja jestem… poszkodowany.
– A co ci się tam zrobiło?
– Bo, widzi pan… ja chciałem Adamowi schować długopis… Ale on zastawił pułapkę.
– Aha… zostawił na nim coś od siebie?
– Tak… To mogę?…
– No to masz przekichane… Idź! Ale, jak będziesz widział Adama i zapyta cię, po co wyszedłeś, to już mu nie odpowiesz: nie twój zasmarkany interes.