Lekcja w klasie trzeciej. Atmosfera nienaganna. Aż tu nagle jakaś gimbusica rozpoczyna szeptaninę z koleżanką. Nauczyciel początkowo ignoruje ten niemal monolog. Lecz gdy przemienia się on w mamrotanie… nagle przestaje mówić.
Nagła cisza wytłumiła także i gadułę. Historyk kontynuuje… a razem z nim i jego rozmowna (nie na temat) uczennica. Manewr wyciszający zostaje ponowiony. Jednak delikwentka nie dostrzega tego niemego sygnału. Z pomocą przychodzi adresatka jej słowotoku, która częstuje koleżankę kuksańcem. Belfer mówi dalej… Jednak po chwili znów uruchamia się konkurencja. Historyk ponownie przerywa nadawanie. Lecz tym razem odbiorczyni mamroczącej uczennicy nie wykazała się czujnością. Widać opowieści były bardzo pochłaniające. Natomiast nieoczekiwaną gorliwością wykazał się jeden z gorszych (pod względem zachowania i ocen z przedmiotu) uczeń.
– No zamknij w końcu tego ryja!
– A do kogo to było? – zapytała, rozglądając się po klasie, rozgadana gimbusica.
– Domyślisz się sama – zwrócił się do niej wyjątkowo zirytowany tego dnia Belfer – czy mam ci przynieść lusterko?…
Dziewczę spuściło wzrok…
W tym momencie z ławki wyszedł pewien oszołomiony uczeń.
– O proszę pana… – powiedział, a raczej wyrzęził przejęty. Poczym… upadł na kolana i oddał w kierunku nauczyciela parę muzułmańskich pokłonów. – Ale to było… mocne.
Już po zakończonej lekcji, Belfer podszedł do uczennicy, aby ją przeprosić za ten „mocny” tekst. Lecz, jak się okazało, dziewczę nie zrozumiało owej obraźliwej sugestii i nie wiedziało o co chodzi.