Wiadomo nie od dziś, że nic nie czyni lekcji tak atrakcyjną, jak okraszenie jej różnymi ciekawostkami. A żadne ciekawostki nie są tak intrygujące, jak te zroszone krwawymi szczegółami. Szczególnie jeśli uczniowie są w gimnazjalnym wieku.
Toteż osobliwy historyk nie szczędził im tego typu atrakcji. I tak np. przy temacie o Bolesławie Chrobrym wspominał o zaostrzeniu kar za przestępstwa.
– Za taki np. gwałt zazwyczaj karano śmiercią, albo tylko chłostą. A u nas brano delikwenta, przywiązywano do drzewa, spuszczano galoty i przybijano jego… żurek do pnia ćwiekiem (takim gwoździem, grubości co najmniej mojego kciuka).
– Za żurek? A co to takiego?
– No to taka zupa, z białą kiełbasą, jajami… Zazwyczaj można ją kupić w torebce. Rozumiecie?
– O rany… za to przybijali?!
– No tak, żeby popamiętał.
– I tak go zostawiali?
– No skąd, przecież nie byliśmy potworami. Przy delikwencie zostawiano nóż i mógł, albo ze sobą skończyć, albo pozbawić się osobistych klejnotów i odciąć się od całej sprawy.
– Jejku… to nie wiadomo co gorsze.
– W sumie, przy ówczesnym stanie higieny, to nawet jeśli wybrał tą poważniejszą opcję (żeby nie rzec, że tą bez jaj), pewnie też kończyła się śmiercią.
– No to masakra…
– Niby masakra, ale myślę, że gdyby teraz obowiązywały takie kary, to niejeden kilka razy by się zastanowił (nawet po pijaku), zanim tknąłby jakąś kobietę.
– No w sumie…
– Ale myślę, że niektórych kar nie dałoby się wprowadzić w naszych czasach.
– Na przykład jakich?
– No na przykład za kradzież. Kiedyś za to obcinali rękę. A teraz, gdyby za kradzież obcinać ręce, to myślę, że wielu parlamentarzystów nie miałoby czym głosować.