Pod koniec balu gimnazjalnego w swojej macierzystej szkole, kiedy Belfer już pożegnał się z uczniami, został zagadany jeszcze na odchodnym.

– A co, sprawdzał pan, czy alkoholu nie piją?

– Pan pewnie sam pił, to nie poczuje…

– Co ty mówisz, przecież pan nie pije alkoholu!

– A niech pan uda pijanego.

– A proszę bardzo! – odparł Belfer i zatoczył się lekko w stronę stojącej na korytarzu choinki. Zwrócił na nią niewyraźne spojrzenie i zaczął rzęzić – Ej… maleńka! Ładne masz te… no!… bombki… Ale… nie za dużo ich tam masz?… Ty chyba chora jesteś, co?

Kiedy towarzystwo chłonęło ze śmiechu, temat był kontynuowany.

– No widzi pan! Niby pan nie pije i nigdy nie był pijany, ale pan wie, jak się zachowuje pijany człowiek i świetnie go udaje. I jak pan to wytłumaczy?

– Bardzo prosto. Otóż skoro jestem trzeźwy na jakiejś imprezie, gdzie większość ludzi pije, to wtedy widzę, jak oni się zachowują i mogę ich dokładnie naśladować. Gdybym był pijany razem z nimi, to nie dostrzegłbym tylu szczegółów, nie uważasz?

– No niby tak…

– A ja proszę pana – zagadną nagle trzecioklasista, który wyszedł właśnie na korytarz z hali gimnastycznej – ja sobie postanowiłem, że nie będę pił, przynajmniej do osiemnastki.

– Serio?

– Tak. Bo już dzisiaj miałem coś próbować, ale pomyślałem sobie: „Zabawa jest fajna i bez tego, to po co?” No i jak sobie popatrzyłem na pana, że pan też tak na trzeźwo potrafi się wygłupiać… No jeszcze mam te treningi, więc muszę trzymać formę.

– No brawo Brajan – zawołał poruszony tym historyk – gratuluję!